czwartek, 30 sierpnia 2007

Hikikomori

Zamknąłem się dziś w pokoju. Na kłódkę. Przed chwilą. Mama jeszcze nic nie wie, ale zostawiłem jej kartkę, żeby się nie martwiła.
Zrobiłem dzisiaj zakupy-jedzenie i picie, żeby móc przetrwać w pokoju przez jakiś czas. Co potem, to się okaże. Kupiłem też żyletki, którymi przed chwilą się pobawiłem. Ostre są :)
wciąż myślę o końcu...ale chyba nie mam na to odwagi. To znaczy kilka dni temu byłem zdecydowany, ale od wczoraj jakoś mniej. Nie wiem, dlaczego. Może to rzeczywiście strach. Ale przed czym? cholera wie...
W sumie, to zapowiada się ciekawy okres :) hehe euforia jakaś we mnie siedzi. To chyba dzięki tym żyletkom.
Na razie tyle. Może potem coś dopiszę

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Chyba nastał jakiś zły czas... Mi wymyka się z rąk to, co mam najcenniejsze, co nadaje sensu mojemu życiu, a do tego zaglądam do Ciebie tak z czystej ciekawości żeby zobaczyć co nowego dodałeś a tu tak straszne słowa... Nie wiem co mam napisać.. nie wiem czy pomoże banalne "nie rób tego", czy to cokolwiek zmieni... Pamiętam, że miałam w swoim życiu okres podobny do Twojego, ale na pewno nie aż tak straszny. I dałam radę, jakoś się dźwignęłam czepiając się drobiazgów, które w jakiś sposób przynosiły mi ukojenie. I przetrwałam, a potem znalazłam szczęście, o którym nawet nie wiedziałam, że istnieje... I dlatego całym sercem mogę się podpisać pod tym, że warto trwać i próbować dalej. Czasami w pustce i goryczy, ale warto czekać.. Czasami niektóre rzeczy zmieniają się dosłownie z dnia na dzień. Jednego dnia koszmar a innego jakiś cudowny zbieg okoliczności, uśmiech losu i życie nabiera kolorów, których nigdy nawet nie znałeś. Ja znalazłam swoje szczęście w osobie, którą pokochałam całą sobą i która nadała sens temu, że jestem. Wierzę, że i Ty sobie kogoś takiego znajdziesz. Po tym co zawsze mi pisałeś wnioskuję, że jesteś naprawdę bardzo wartościowy, a ktoś taki zasługuje na szczęście i wierzę, że w końcu znajdzie i Ciebie. Tylko proszę.. nie odbieraj sobie tej szansy. Zawsze mi pisałeś, że będzie lepiej, żeby wierzyć, że wszystko się jakoś ułoży, poprawi. Uwierz we własne słowa, daj sobie szansę na to, że pewnego dnia wszystko się poprawi. Wyrzuć te przeklęte żyletki i spróbuj... Jeśli przetrwasz ten czas, to już nic nigdy Cię nie złamie. Tylko się nie poddawaj...

Anonimowy pisze...

Taaaak??jestes tego pewny,ze nikt nie bedzie dlugo cierpial??i myslal o Tobie?? no to sie mylisz!!o!!!!!!!!!wogole...to nie wiem czy napisac Ci tak jak czuje.czyli nawrzeszczec na Ciebie!!!ze mnie wkurzasz i bzdury robisz i piszesz!!!juz ja wiem po co te blogi.wcale nie po to zeby sie ze swiatem pozegnac.Ty sie wcale z tym swiatem nie chcesz zegnac!!!!!tylko jeszcze o tym nie wiesz.ale ja wiem.i jeszcze nie wiem jak,ale Ci to wytlumacze.dobitnie.jesli zdolam.mam nadzieje.ze sie boisz??a kto by sie nie bal,napewno nie ktos,kto uwaza,ze jak koniec...to juz koniec.jak na dzemorde przystalo.bede krzyczec!!choc tylko pisemnie.a szkoda.najchetniej bym sie wziela i przyjechala.ale po co??skoro tak chcesz zrobic.ze swiadoma i przemyslana decyzja??chyba raczej nie.a pomyslales o mnie??nie.ze podziekowales??i co z tego??a jakbym sie chciala z Toba zobaczyc??i to nie raz??to masz gdzies.wiem.swietnie.przeciez jestes egoista.albo nie.nie jestes.Ty nie mozesz byc.jak Cie poznalam to tak nie myslalam i dalej tak nie mysle.wiesz?nie ma przypadkow.po prostu.wiec jesli spotkales mnie,to ja Ci mowie,ze jeszcze sie z tym swiatem nie pozegnasz.czemu??bo ja tak mowie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
eddie(Eddie!!EDDIE!!!)