Ja to jednak jestem dziwny. Pogoda wstrętna, pada deszcz, wieje wiatr, zimno jest, psa by nie wypędził (jak mawiał mój Tata), a mnie się to podoba. Co nie oznacza, że polepsza mi to nastrój. Lubię taką beznadziejną pogodę. Może dlatego, że jest jak gdyby częścią mnie?tyle tylko, że zamiast krwi leci woda...
Wczoraj się dowiedziałem, że 10.09 mam pierwszą poprawkę. Z socjologii. W sumie dobrze, ale mam problem, bo nie mogę się połapać w notatkach. Połowa jest uporządkowana, ale druga jest pomieszana jak cholera i za nic nie da się dojść co jest do czego. Trudno się mówi - najwyżej nie zdam.
Generalnie nie ma żadnej poprawy. Dalej to samo. Głęboko, coraz głębiej. Żyję z dnia na dzień, sam nie wiem po co i dlaczego. Wszystko jest bez sensu...czyżby śmierć była jednak tym najlepszym rozwiązaniem?chyba tak...
środa, 5 września 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz